Wszędzie tam gdzie układaliśmy Triest Bianco, pojawiła się fuga i naszym oczom ukazała się finalna wersja podłogi. Trzeba przyznać że nasz fachowiec stanął na wysokości zadania i pomimo trudności jakim były spore różnice w wymiarach optycznie praktycznie tego nie widać.
Wymagało to jednak dużej ilości pracy w postaci układania na sucho i dobierania kształtów najbardziej zbliżonych. Pomimo krzywizn, płytki same w sobie są bardzo ładne. Nie są zbyt święcące, nie są też za matowe, nie są zbyt wzorzyste ani też zbyt jednolite.
Dylatacje jakie przenieśliśmy z wylewek na podłogę bardzo ładnie się prezentują dzięki listwom dylatacyjnym. Obawiałem się jak wpłynie to na estetykę, ale teraz już widzę że nie potrzebne. Wszystko wygląda ładnie i naturalnie.
W ostatniej chwili zmieniliśmy koncepcję co do płytek w wiatrołapie. Zdecydowaliśmy się że ta cześć będzie jednak oddzielona od części salonowej i zmieniliśmy kolor kafli. Nadal jest to Triest, tyle że Beige. Właśnie je układamy i z początkiem tygodnia prace w części mieszkalnej odnośnie układania kafli zostaną zakończone.